Podobne określenia. szwedzka (od 1645 wyspa na Bałtyku miasto Visby) duńska wyspa na Bałtyku. szwedzka wyspa na Bałtyku. rosyjska wyspa na Bałtyku. niemiecka wyspa na Bałtyku. przybrzeżna wyspa bałtycka. złoto Bałtyku. foka z Bałtyku.
Krótka relacja z ćwiczeń polskiej oraz japońskiej marynarki wojennej na Bałtyku.Dywizjon Szkolny Morskich Sił Samoobrony Japonii reprezentowały dwa okręty sz
Określenie "wyspa na pograniczu Polski i Niemiec" posiada 1 hasło. Znaleziono dodatkowo 1 hasło z powiązanych określeń. Inne określenia o tym samym znaczeniu to polsko-niemiecka wyspa na Bałtyku; polsko-niemiecka wyspa na Morzu Bałtyckim; wyspa z Ahlbeck; bałtycka wyspa; bałtycka wyspa; wyspa na Bałtyku; wyspa na Bałtyku; wyspa z Ahlbeckiem; wyspa blisko Wolina; znana bałtycka
wyspa szwedzka na Morzu Bałtyckim: Muhu: estońska wyspa na Morzu Bałtyckim: Vormsi: estońska wyspa na Morzu Bałtyckim: Hiuma: Dago, estońska wyspa na Morzu Bałtyckim: Uznam: polsko-niemiecka wyspa na Morzu Bałtyckim: RUGIA: niemiecka wyspa na Morzu Bałtyckim (Bałtyku) Ruhnu: wyspa na morzu Bałtyckim w Zatoce Ryskiej
Teren ten słynie z licznych walorów przyrodniczych (z gatunkami endemicznych roślin i zwierząt), plantacji roślin tropikalnych oraz baobabów. Do roku 1960 terytorium wyspy przynależało do Francji. Zamieszkują ją blisko 22 mln mieszkańców, co powoduje, iż gęstość zaludnienia szacowana jest na ok. 37 osób na km2.
przybrzeżna wyspa na M. Bałtyckim ★★★ ŁOTWA: republika nad M. Bałtyckim ★★★ KIMITO: fińska wyspa na M.Bałtyckim ★★★★★ bachaku1: VORMSI: estońska wyspa na M.Bałtyckim ★★★★★ bachaku1: ESTONIA: państwo nad M. Bałtyckim ★★★ KORSYKA: wyspa na Morzu Śródziemnym, część Francji ★★★ BAŁTIJSK
HZnGie. Wyspa Słońca Wyspa Uznam (niem. Usedom) jest niezwykłym miejscem z uwagi na swoje zróżnicowanie geomorfologiczne. Ten stosunkowo „młody” twór geologiczny powstał po ostatnim zlodowaceniu tysięcy lat temu kiedy to schodzące wody ukształtowały powierzchnię ujścia Odry do Bałtyku. Początkowo tereny niezamieszkane bagnisk i rozlewisk stopniowo osuszając się tworzyły wydmy i obecną linię brzegową. Od VII wieku sukcesywnie zasiedlane przez osadników w okolicach Zalewu Szczecińskiego, którzy przyjęli chrzest od biskupa Ottona z Bamberga w 1128 roku zgodnie z jego własnoręcznym zapisem jako „Słowianie Wielkiej Wyspy” nazywanej wówczas Uznoimia. Dzisiejsza wyspa ogrodzona jest od stałego lądu dwoma ujściami rzek, od wschodu Świny (niem. Swine) i od zachodu Piany (niem. Peene) zajmuje obszar między akwenami Bałtyku i Zalewu Szczecińskiego o powierzchni 445 km2. Do Niemiec należy przeważająca część terytorium wyspy tj. 83,8% stanowiące 373 km2 natomiast do Polski teren wielkości 72 km2 zajmowany przez centrum miasta Świnoujście. Od końca XIX wieku po przekopaniu południowo-wschodniego fragmentu wyspy Kanałem Cesarskim (niem. Kaiserfahrt) - obecnie Piastowskim została od niego oddzielona wyspa Karsibór. Przez Niemców Uznam nazywany jest „Wyspą Słońca” ponieważ statystycznie rzecz biorąc średnio w ciągu 1917 godzin świeci tu słońce, co daje ponad 5 godzin dziennie. Jest to jedno z najbardziej nasłonecznionych rejonów zarówno w Polsce jak i w Niemczech. Ilość ogrzewczych promieni słonecznych przekłada się również na temperaturę wód w Bałtyku, które w rejonie Świnoujścia są najcieplejsze na całym polskim wybrzeżu. Przybrzeżna, druga co do wielkości po Rugii wyspa Niemiec cechuje się bardzo urozmaiconym krajobrazem. Spotkamy tu liczne lasy należące do Parku Narodowego Usedom, łąki, wzgórza morenowe, tereny bagienne Thurbruch o powierzchni 16 km2, urwiska, jeziora, z których największym jest Gothensee w okolicach Bansin oraz ciągnące się nieprzerwanie wzdłuż północnej części piaszczyste plaże. Najwyższym szczytem jest góra Golm wznosząca się na 69 metrów ponad poziom morza leżąca w bezpośredniej bliskości granicy polsko - niemieckiej, pomiędzy miejscowościami Ahlbeck a Kamminke. Uznam traktowany jako „klejnot północno-niemieckich obszarów krajobrazowych” z uwagi na jego szczególne walory rekreacyjne i turystyczne. Obok chat krytych strzechą, rozsianych w wielu miejscach, starych młynów, zabytkowych zabudowań w tym urokliwych kościółków w środkowej części wyspy mamy jeszcze 9 ścisłych rezerwatów przyrody, w których podobnie jak w Międzyzdrojach spotkamy nasze rodzime żubry. Można by powiedzieć, że wszystko tu jest czego dusza zapragnie, jeżeli jeszcze do całej listy dodamy 10 wspaniałych architektonicznie kurortów nadmorskich stojące kolejno za sobą jak kostki domina to będziemy mieli z grubsza pełny obraz tej malowniczej wyspy. Poczynając od Świnoujścia są to: Ahlbeck, Heringsdorf, Bansin, Ückeritz, Kolpinsee, Koserow, Zempin, Zinnowitz, Trassenheide i Karlshagen. My z naszą wycieczką po wyspie Uznam udamy się do wybranych miejscowości, w których odnajdziemy niepowtarzalne miejsca godne zwrócenia naszej uwagi i bardzo ciekawe atrakcje turystyczne. Najpierw będziemy podążać trasą wzdłuż wybrzeża, a następnie obierzemy drugi kierunek - jadąc w głąb wyspy. Swoją podróż zaczniemy od Zempin, kolejno pojedziemy do Zinnowitz i Peenemünde, a na koniec naszej wyprawy zaczepimy jeszcze o Benz, Zirchow i Dargen. Najwęższy fragment wyspy Uznam w okolicach kurortu Zempin. Zempin jest najmniejszym spośród czterech tzw. Kąpielisk Bursztynowych usytuowanych w środkowej części wyspy Uznam pomiędzy wybrzeżem Bałtyku a rozlewiskiem Zalewu Szczecińskiego. Urokliwy kurort położony jest na szerokości jedynie 1,3 km lądu, z portem rybackim po zachodniej stronie i portem jachtowym w osłoniętej zatoce. W odległości zaledwie 800 metrów na wschód od miejscowości znajduje się prawdziwa atrakcja krajoznawcza. Jest nią najwęższy fragment wyspy wynoszący zaledwie 290 metrów szerokości oddzielający brzeg morza od zatoki Achterwasser będącej odnogą cieśniny rzeki Piana. Stającym na rozdzieleniu dwóch brzegów możemy obserwować z jednej strony zmienne prądy zatoki, a z drugiej kontemplować się uderzającymi o brzeg falami morskimi. Na tym wąskim pasie lądu znajdują się poza plażą i wydmami także ścieżka rowerowa, droga komunikacyjna B111 oraz torowisko kolei UBB. Niespotykany zakątek wąskiego przesmyku stał się natchnieniem dla malarzy, którzy uwieczniali go na swoich obrazach. Do najbardziej znanych pejzaży pasa lądu pomiędzy dwoma akwenami wodnymi należy wykonany przez mieszkającego na tym terenie Otto Niemeyer-Holstein’a. Zinnowitz – „perła Bałtyku” z podwodną gondolą i wznoszącą się kapsułą widokową. Zinnowitz zwane „perłą Bałtyku” położone jest w północno-zachodniej części wyspy Uznam pomiędzy morzem a rozlewiskiem Piany w otoczeniu lasów bukowo-sosnowych w odległości 3,7 km od Zempin. Miasto legitymuje się znacznie dłuższym od Świnoujście i cesarskiej trójki rodowodem bo sięgającym już 1309 roku, kiedy to książę Bogusław IV podarował trzy pomorskie wsie na rzecz klasztoru w Crummin. Jedną z nich była osada wiejska Tzys późniejsze Zitz, a następnie po kolejnej zmianie nazwy obecny już kurort Zinnowitz. W centralnej części miejscowości usytuowane jest drewniane molo z 1993 roku o długości 315 m wraz z niezwykłym urozmaiceniem niespotykanym u wybrzeży w północnej części Europy. Jest nim „gondola zanurzeniowa” (niem. Tauchgondel) wyróżniająca się nie tylko swoim kolorem, kształtem kapsuły i zadaszeniem połyskującym w promieniach słońca, ale przede wszystkim jest równocześnie swoistą przynętą jak i zachętą do zwiedzenia świata podwodnego. Wchodząc do tej niezwykłej konstrukcji z podestu na molo czujemy jakbyśmy znaleźli się w łodzi podwodnej. Po zamknięciu hermetycznych drzwi stopniowo nurkujemy na ruchomym trzpieniu w podwodne „głębiny” mając sposobność podziwiania przemieszczającego się planktonu i życia morskich stworzeń na głębokości 4 m pod powierzchnią tafli wody i 1 m od dna morza. Możemy tu zaobserwować – w zależności od pór roku, prądów morskich i niestety czystości wód Bałtyku - ławice małych rybek, małże, meduzy, kraby oraz inne żyjątka w ich naturalnym środowisku. Ponadto w trakcie podwodnej „żeglugi” zostajemy na pokładzie gondoli wprowadzeni w specyfikę świata słonowodnej fauny i flory ale tylko i wyłącznie w języku niemieckim oraz obejrzymy trójwymiarowy film z akwenów południowych w tym rafy koralowe, egzotyczne ryby i drapieżniki rekiny. Całość ekscytującej podmorskiej podróży trwa ok. 30 minut i kosztuje odpowiednio dla dorosłych 8 €uro i dla dzieci do lat 15-tu 5 €uro, bilety rodzinne 2+1 to cena 18 €uro, a 2+2 – 20 €uro. Kapsuła zabiera od min. 6 osób do max 24 osób. W podwodną wyprawę zabierze nas gondola od VI do VIII w godz. 10-21, w okresach IX-X i IV-V w godz. 10-18 oraz w III i XI w godz. 11-16. Może nie jest to najtańsza z atrakcji turystycznych ale ciągle cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem turystów z wielu krańców świata działając jak magnes do skorzystania z tego przedziwnego wehikułu podmorskiej podróży prawie jak Jacques Cousteau. Podobno planowane jest zbudowanie podobnej kapsuły przy molo w Międzyzdrojach ? Poza gondolą możemy skorzystać z rejsów statkami odpływającymi do sąsiednich kąpielisk niemieckich Meklemburgii i w drogę powrotną do Świnoujścia oraz Międzyzdrojów. Zanim jednak wrócimy do kraju zostańmy jeszcze trochę w samym Zinnowitz i nieodległych miejscowościach Uznamu aby zapoznać się z ich ofertą turystyczną. Powinniśmy chociaż na krótko przejść się ulicami przepięknego miasta, którego rozkwit przypadł na lata XX-te ubiegłego wieku mogąc nacieszyć oczy jego elegancką zabudową, imponująca architekturą, pospacerować po tętniącej życiem promenadzie i chwilę odpocząć na złocistej plaży. Ponadto możemy zawitać jeszcze do kompleksu Promenadenhalle, które szykuje nam drugą ciekawą niespodziankę. Na domu umieszczony jest ruchomy taras widokowy pod nazwą Lift-Café unoszący się na wysokość 20 m nad poziomem morza. Pomieszczenie wygląda jak kapsuła z oszklonymi powierzchniami wokół i owalnym niebieskim zadaszeniem. Jednorazowo na przypominającej do złudzenia gondolę podwodną platformie widokowej mieści się 35 osób. Wewnątrz mamy okazję zamówić coś orzeźwiającego w barku i posiedzieć przy oknie z panoramicznym widokiem na Bałtyk i Zinnowitz. Od pracowników uzyskamy informacje o samym kurorcie i jego historii oraz o otaczającej nas okolicy. Ta niecodzienna przyjemność będzie nas trochę kosztować – bilet dla osoby dorosłej w cenie 5 €uro i dla dzieci 4 €uro. Do bałtyckiej windy ku niebiosom (niem. Ostseelift) wsiądziemy codziennie między godz. 1100 a 1700 a przejażdżka i pobyt w górze będą trwały aż godzinę. Ponadto w kompleksie znajduje się kino 3D w zainscenizowanej na łódź piracką sali, natomiast z zewnątrz pomieszczenie przypomina do złudzenia wyjętą z wody ogromną bombę głębinową. Są tu wyświetlane naprzemiennie dwa półgodzinne fascynujące filmy o kosmosie i oceanicznym świecie: "Reise durch Universum 5D" i "Wunderwelt Ozean 3D – Tauchen am Riff". Bilety w cenie 4 i 3 €uro. Reasumując Zinnowitz w swojej ofercie przygotowało dla nas dwa główne niespotykane punkty programu turystycznego: możemy zarówno opadać w dół w gondoli obserwując świat podwodny jak i wzbijać w przestworza patrząc na panoramę wspaniałego nadmorskiego uzdrowiska z lotu ptaka. Zarówno gondola jak i podnosząca się kapsuła zostały utrzymane w zbliżonej konwencji architektonicznej i wyglądają jak bliźniacze siostry działające jak wabik i zaproszenie do zawitania w ich progi. Kulturalną atrakcją Zinnowitz są coroczne Festiwale teatralne Winety związane tematycznie z legendarnym zatopionym miastem widmem. W trakcie festiwalu odbywają się liczne pokazy w tym z efektami pirotechnicznymi, występy artystów oraz spektakle z muzyką i tańcem.
Wyspa Uznam ma powierzchnię 445 km kw., z czego do Polski należy zdecydowanie mniejsza jej część – 72 km kw. To wyspa położona na Bałtyku, która zamyka Zalew Szczeciński od północno-zachodniej strony. Średnio w roku słońce świeci tu przez 1906 godzin, dzięki czemu wyspa Uznam nazywana jest Wyspą Słońca. Wyspa Uznam ma ponad 40 km pięknych, szerokich, piaszczystych plaż, na których można się opalać i kąpać. Szczególnie po niemieckiej stronie popularne są gustowne wiklinowe kosze plażowe, które chronią przed wiatrem, słońcem i są idealnym miejscem na odpoczynek. Krajobraz wyspy Uznam nie jest jednostajny – są tu urwiska i jeziora. Jezioro Kölpinsee, o długości 1 km i szerokości 350 m, dzieli od Morza Bałtyckiego zaledwie 200 m. Zaporę stanowi niewysoka wydma i wał ochronny. Z kolei jezioro Wolgastsee otaczają lasy. Można się w nim kąpać, a na brzegu biwakować. Po Wyspie Uznam można się poruszać rowerem – ścieżki rowerowe zawiodą turystów, gdzie tylko będą chcieli, a wypożyczalnie rowerów dostarczą sprzętu tym, którzy nie mają własnego. Atrakcją turystyczną wyspy jest transgraniczna trasa pieszo-rowerowa długości 12 km, która łączy uzdrowiskowe miejscowości Bansin, Heringsdorf, Ahlbeck po stronie niemieckiej z polskim Świnoujściem. Wyspa Uznam Wyspa Uznam – co warto zobaczyć po polskiej stronie Polską część wyspy Uznam zajmuje Świnoujście – miasto i powiat. Miasto leży na aż 44 wyspach, z czego największe to Uznam, Wolin i Karsibór; pozostałe w ogromnej większości są niezamieszkałe. Najwięcej mieszkańców Świnoujścia mieszka właśnie na wyspie Uznam (35,7 tys. spośród 41,5 tys.). Dużą część polskiej strony wyspy Uznam zajmuje Świdny Las – z przewagą sosen. Na jej południowym cyplu wyznaczony został rezerwat przyrody Karsiborskie Paprocie. Świnoujście ma 10-kilomerową plażę, z czego 3,7 km przypada na wyspę Uznam. Wody Bałtyku są tu najcieplejsze na całym polskim wybrzeżu. Oprócz kąpieli i opalania się można popłynąć w rejs do polskich i niemieckich letnisk, pływać kajakiem, jeździć rowerem czy chodzić na wyprawy wyznaczonymi szlakami albo choćby na spacer po promenadzie. Świnoujście jest miastem uzdrowiskowym. Znajdują się tu dwa ujęcia wód leczniczych i złoże borowinowe. Jest 11 sanatoriów oraz park zdrojowy o powierzchni 58 hektarów. W Świnoujściu warto zobaczyć cztery forty twierdzy Świnoujście, odwiedzić muzea - Rybołówstwa Morskiego, Obrony Wybrzeża - i wejść na jedną z najwyższych latarń morskich na świecie. W mieście jest też sporo ponadstuletnich kamienic i willi, które warto zobaczyć. Foto: Shutterstock Świnoujście Wyspa Uznam – ciekawe miejsca po niemieckiej stronie Mellenthin to miejscowość leżąca w głębi Wyspy Uznam. Słynie z zamku na wodzie – otoczoną fosą budowlę można zwiedzać, a także spędzić w niej noc. Albo, chociaż zatrzymać się w tutejszej kawiarni lub restauracji. Jest tu również średniowieczny kościół z 1330 roku – warto go zobaczyć. Z zamku słynie też Stolpe – jedna z najstarszych miejscowości na wyspie Uznam. Zamek zbudowano tu pod koniec XVI wieku. Można go zwiedzać, organizowane w nim są także imprezy kulturalne. Benz z kolei znane jest z wiatraka, który w przeszłości pełnił funkcję młyna. Znajduje się on na wzgórzu, z którego rozciąga się piękny widok. W wiatraku jest muzeum i kawiarenka. Do Peenemünde warto pojechać ze względu na znajdujące się tam pozostałości po ośrodku badań rakietowych. Miejsce to długo pozostawało tajne, odwiedzać je można od 1992 roku. W poznaniu tajemniczej historii ośrodka pomagają muzea i wystawy. Foto: Shutterstock Zamek w Stolpe, Wyspa Uznam Wyspa Uznam – warto odwiedzić niemieckie uzdrowiska Trzy położone nad Bałtykiem niewielkie sąsiadujące ze sobą miejscowości Ahlbeck, Heringsdorf, Bansin to dawne cesarskie uzdrowiska. Urokliwe miejscowości są oddalone od Świnoujścia o ledwie kilka-kilkanaście kilometrów, każda z nich ma własne molo, w każdej jest plaża. Ich atutem jest nie tylko położenie, ale i architektura: wille, hotele i pensjonaty nawiązują do renesansu, baroku i klasycyzmu. Były budowane w XIX i na początku XX wieku. Zwykle zwrócone są ku Bałtykowi, niektóre mają eleganckie ogrody. Można je oglądać z zewnątrz podczas spaceru, w większości można też wynająć pokój. Również uzdrowiskowy nadbałtycki Zinnowitz prawdziwy boom przeżywał 100 lat temu. To wtedy miejscowość się rozbudowała, z tego okresu pochodzi większość hoteli, pensjonatów i willi. Jest tu molo z rzadko spotykaną atrakcją, która może spodobać się dzieciom: to podwodną gondolą zanurzająca się w Bałtyku na około 4 metry. Foto: Christian Mueller / Shutterstock Zinnowitz, Wyspa Uznam Wyspa Uznam – atrakcje dla dzieci Co jeszcze warto zobaczyć na wyspie Uznam z dzieckiem? Atrakcji dla dzieci jest tu sporo. Na liście trzeba uwzględnić Farmę Motyli w Trassenheide – to hala, w której można zobaczyć egzemplarze występujące w topikach, a nawet – przy odrobinie szczęścia – zaobserwować, jak motyl opuszcza kokon. W Ahlbeck można trafić na wystawę rzeźb z piasku – bajkowe, filmowe i inne postaci są robione z piasku przez prawdziwych mistrzów w tej dziedzinie. Do Pudagla warto jechać, żeby odwiedzić niewielki park rozrywki, w którym znajduje się wielki Guliwer – powieściowa postać jest tak duża, że nawet dorośli wejdą do jej środka bez problemu, żeby zobaczyć jej serce i inne wnętrzności. Truskawkowe Miasteczko Koserow to z kolei przetwórnia owoców, przy której znajduje się sklep i atrakcyjny plac zabaw. Można tu obserwować, jak powstaje np. dżem czy bawić się na zjeżdżalniach.
Rowerem wzdłuż Morza Bałtyckiego - spis treści Piękna Rugia - Jasmund, Arkona i Hiddensee Droga Rowerowa Wybrzeża Morza Wschodniego W Lubece jak w Gdańsku - to Hanza! Muzeum Hanzy Europejskim Muzeum Roku? Backsteingotik - niemiecki gotyk ceglany Efektowne wnętrza gotyckich kościołów W europejskiej stolicy marcepanu Lubeka miastem trzech noblistów Nietypowa atrakcja na pożegnanie z Lubeką Szlak przecina granicę pomiędzy RFN i NRD Wismar - hanzeatycka perełka z listy UNESCO Ryba w bułce prosto z kutra Przyjazne rowerowe noclegi Bett+Bike W Rostocku najpiękniej w Warnemünde To ojczyzna koszy plażowych z wikliny Piękny Stralsund na zakończenie Trasa wzdłuż Bałtyku w Polsce dopiero w 2020 roku Rowerowa niemiecka harmonia Trasa rowerowa wzdłuż wybrzeża Morza Bałtyckiego Nasze dotychczasowe doświadczenia z jazdy rowerem po polskim wybrzeżu Morza Bałtyckiego są dość zróżnicowane. Z jednej strony uwielbiany przez nas piękny Półwysep Helski z trasą rowerową, którą odwiedziliśmy nawet podczas poprzedniej zimy. Z drugiej - szlak rowerowy R10 i mało przyjemne wspomnienia z trudno lub wręcz nieprzejezdnych odcinków wokół Łeby (bagna, korzenie, piach), ale też zniechęcające nas, mało wyszukane klimaty polskiego lata z Mielna i okolic. Byliśmy więc ciekawi, jak Niemcy poradzili sobie z poprowadzeniem rowerowej trasy w tym samym krajobrazie, w tych samych warunkach przyrodniczych, ale także w towarzystwie atrakcji krajoznawczych bardzo podobnego rodzaju, kreowanych przecież często przez te same historyczne procesy. Północne Niemcy - Bałtyk, rzepak i rowery Do najpopularniejszych miejsc na niemieckim wybrzeżu Bałtyku należy bez wątpienia wyspa Rugia, popularna wśród polskich turystów. Park Narodowy Jasmund i jego słynne białe klify, fotogeniczne molo w Sellin, tajemnicza Arkona czy wyspa Hiddensee, na którą nie mają wstępu samochody - o pomysłach na zwiedzanie Rugii piszą Wędrowne Motyle, a my przy tej okazji wspominamy z sentymentem wyjazdową praktykę na Rugii podczas studiowania geografii na Uniwersytecie Gdańskim. I tym razem - w pierwsze dni maja - jedziemy na odcinek nadbałtyckiego szlaku z Lubeki do Stralsundu. Kosze plażowe na bałtyckiej plaży na półwyspie Darss Droga Rowerowa Wybrzeża Morza Wschodniego Naszą trasę wyznaczała Ostseeküsten-Radweg, czyli - tłumacząc dosłownie - Droga Rowerowa Wybrzeża Morza Wschodniego, gdzie Morzem Wschodnim jest w Niemczech oczywiście Morze Bałtyckie. Szlak ten, biegnący wspólnie z europejskim EuroVelo 10 dookoła Morza Bałtyckiego, to jeden z najpopularniejszych celów turystów rowerowych w Niemczech, plasujący się zawsze w czołówce w corocznym badaniu Niemieckiego Powszechnego Klubu Rowerowego (ADFC). Jest na czele zarówno wśród już przejechanych szlaków, jak i wymarzonych miejsc na kolejne rowerowe wakacje. I rzeczywiście, na całej trasie regularnie spotykaliśmy długodystansowych, rowerowych podróżników w każdym wieku. Piękne krajobrazy, świetne nawierzchnie - nie zawsze asfaltowe, choć zawsze dobrze utwardzone, spójne i czytelne oznakowanie, sporo miejsc odpoczynku i przede wszystkim - ciekawe miejsca do zobaczenia. Turystyka rowerowa w Niemczech to zawsze przyjemne doświadczenie. Przejechane przez nas najlepsze drogi rowerowe w Niemczech umieściliśmy w osobnym artykule - najwięcej przedstawicieli ma w nim rowerowa Brandenburgia, a na pierwszym miejscu jest Frankonia i Men. Niemiecki odcinek europejskiej trasy wzdłuż wybrzeża Bałtyku W Lubece jak w Gdańsku - to Hanza! Do Lubeki dotarliśmy podobnie jak podczas wszystkich naszych podróży do Niemiec - wygodnym połączeniem kolejowym. Mieszkańcom północnej Polski wygodnie będzie skorzystać z bezpośredniej relacji Szczecin-Lubeka, którym można dojechać także na Pojezierze Meklemburskie, a my wybraliśmy połączenie z Gdańska przez Berlin (gdzie ciekawy szlak rowerowy Muru Berlińskiego). Po wyjściu z dworca poczuliśmy się jak w domu - jak w Gdańsku. Krajobraz miasta miał ten sam gotycki charakter, a do otoczonego rzeką - jak w Gdańsku - Starego Miasta w Lubece również prowadzi wyjątkowa, majestatyczna brama - Brama Holsztyńska. Wszędzie - do hotelu, by zwiedzić miasto, a na koniec by z niego wyjechać - poruszaliśmy się po wygodnych drogach rowerowych - jak w Gdańsku. O Gdańsku później przypominały nam także wydarzenia II wojny światowej i tak niełatwe do zaakceptowania jej dzisiejsze konsekwencje. Brama Holsztyńska w Lubece Muzeum Hanzy Europejskim Muzeum Roku? W średniowiecznej historii Lubeki wielką rolę odegrała Hanza - największa konfederacja miast kupieckich tamtych czasów. Hanzie poświęcone jest Europejskie Muzeum Hanzy, położone na północnym końcu wyspy, zajmowanej przez Stare Miasto w Lubece, nominowane do tegorocznej edycji nagrody Europejskiego Muzeum Roku (EMYA). Historią Hanzy zostaliśmy zaskoczeni zaraz po wejściu na ekspozycję. W zaciemnionym, inscenizowanym wnętrzu, przenoszącym gdzieś na średniowieczne, wschodnie krańce Bałtyku, dowiedzieliśmy się z multimedialnej tablicy, że za początki Hanzy uważa się umowę, zawartą już w 1229 roku pomiędzy delegacjami z Lubeki, Hamburga i Visby, a miastem Nowogród Wielki, mającą zapewnić bezpieczeństwo handlu pomiędzy tymi miastami. Bo właśnie do Nowogrodu i Smoleńska (tak, tego Smoleńska) prowadziły średniowieczne szlaki handlowe z Azji, w tym z dalekiego Pekinu. Gmach Europejskiego Muzeum Hanzy w Lubece We wnętrzach Europejskiego Muzeum Hanzy znajdziecie ślady średniowiecznych zabudowań, na których powstał współczesny budynek. Przeniesiecie się w ciemne zaułki dawnych nadbałtyckich miast, gdzie handluje się rybami, skórami, czy tkaninami. Jedna z sal oddaje klimat posiedzeń parlamentu Hanzy, tzw. Hansetag, a jeszcze inna, już pod koniec zwiedzania, prowadzi do długiego stołu z symbolicznie odsuniętymi zaledwie sześcioma krzesłami, symbolizując ostatnie posiedzenie hanzeatyckiego parlamentu - znowu! - z udziałem naszego Gdańska, który w całej historii Hanzy odegrał wielką rolę. Lubeckie muzeum w jednej z sal odtwarza nawet średniowieczne Bergen - od razu przypomniała nam się nasza Norwegia. Wchodząc do muzeum nie zignorujcie sugestii pracownika, który wskaże Wam monitory, na którym możecie wybrać jedno z miast, o którym więcej opowiedzą kontekstowe, multimedialne elementy wystawy. I nie spieszcie się - to nie jest muzeum na godzinę! Ekspozycja w Europejskim Muzeum Hanzy w Lubece Backsteingotik - niemiecki gotyk ceglany Wieki świetności Hanzy kształtowały również architekturę miast i słynny Backsteingotik - gotyk ceglany, którym szczyci się północ Niemiec. To dzięki świetnie prosperującym kupcom powstawały wielkie i efektowne świątynie, jak kościół Mariacki górujący nad Starym Miastem w Lubece, uważany dziś za wzorzec całej gotyckiej architektury sakralnej. Jego majestatycznej klasie próbują dorównać kościoły św. Mikołaja w Wismarze i - także pod wezwaniem św. Mikołaja - pięknie zdobiony kościół w Stralsundzie. Oprócz obiektów sakralnych powstawały też świeckie obiekty prywatne i użyteczności publicznej. Piękne ratusze w Lubece i Stralsundzie, surowe spichlerze solne w Lubece, spichlerze zbożowe w Stralsundzie, oryginalne bramy miejskie, setki pięknych miejskich kamienic... Nie sposób w takiej relacji opisać w szczegółach piękno niemieckiego gotyku, który prowadził nas po bałtyckim wybrzeżu. Wnętrze kościoła Mariackiego w Lubece Efektowne wnętrza gotyckich kościołów Wyjątkowej szacie zewnętrznej niemieckich kościołów zwykle towarzyszy zupełnie niebanalny wystroj i organizacja wnętrz. Zwiedzających zajmuje nie tylko odtworzony dawny wystrój, jak w bajecznie kolorowym kościele św. Mikołaja w Stralsundzie, ale też współcześnie umieszczone tam przedmioty. I tak kościół św. Mikołaja w Wismarze służy także jako galeria dla wielu cennych, ocalałych z wojennych zniszczeń przedmiotów, które stanowiły wystrój innych świątyni w regionie. W malutkim gotyckim Kościele Ludzi Morza w Prerow pod chórem zorganizowano galerię sztuki współczesnej. A w Lubece w kościele Mariackim oprócz wystawy, dokumentującej proces zniszczenia i odbudowy kościoła, zobaczyć można dawne dzwony, strącone z wieży podczas bombardowania aliantów w 1942 roku. Potłuczone spoczywają tak do dziś, wspominając ogrom tragedii. Na ich miejscu, wiszą dzwony z... Gdańska - aż 28 z 36 dzwonów carillonu i 3 z 7 dzwonów głównych zostało wywiezionych z naszego miasta na skutek decyzji Hermanna Göringa. Dziś dzwoniłyby w ulubionych kościołach gdańszczan - św. Katarzynie, św. Janie i Bazylice Mariackiej. To właśnie ten trudny do przełknięcia okruch historii, stający czasem w gardle. Potłuczone dzwony w kościele Mariackim w Lubece W europejskiej stolicy marcepanu Na szczęście tuż obok, na jednej z dwóch głównych ulic przecinających Stare Miasto w Lubece można osłodzić sobie gorzkie, sentymentalne żale. Oto naprzeciw przepięknego ratusza (zajrzyjcie do środka!) znajduje się jedno z najsłynniejszych miejsc w mieście - siedziba firmy Niederegger, od ponad dwustu lat produkującej marcepanowe przysmaki, które kiedyś były popularniejsze od dzisiejszej czekolady. Słuchając o początkach firmy pojawia się wspomnienie wyjątkowego smaku lubeckiego marcepanu, dzięki któremu Johann Georg Niederegger odniósł sukces trwający do dziś. Tu, w kawiarni i sklepie na parterze siedziby firmy, można kupić zarówno najbardziej znane marcepanowe chlebki, czekoladky i bombonierki z marcepanem, ale także skosztować pysznych ciast i wybornych pralin, wśród składników których oprócz marcepanu są też nugat i trufle. Ale nie liczcie na to, że obejdzie się bez kolejki i tłumów innych chętnych. Sklep, cukiernia, kawiarnia i muzeum marcepanu Lubeka miastem trzech noblistów Po zrobieniu marcepanowych zapasów na naszą wyprawę zameldowaliśmy się w kolejnym miejscu, które wiąże Lubekę z Gdańskiem. To muzeum Güntera Grassa, jednego z aż trzech laureatów Nagrody Nobla, jacy związani byli z Lubeką. Grass urodził się w Gdańsku, mieszkał we Wrzeszczu na ulicy Lelewela i dla gdańszczan jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci ostatnich lat. Chodząc po lubeckim muzeum miałem jednak kłopoty, by doszukać się śladów po gdańskich epizodach w życiu Grassa. Dwaj pozostali nagrodzeni Noblem lubeczanie to wybitny niemiecki pisarz Thomas Mann i słynny polityk Willy Brandt, laureat pokojowej Nagrody Nobla z 1971 roku. Brandt, podobnie do Grassa, zapisał piękną kartę w historii Polski i stosunków polsko-niemieckich, gdy w czasach powojennego ochłodzenia w relacjach pomiędzy komunistyczną Polską a Europą zachodnią niespodziewanie wykonał zaskakujący gest. Podczas oficjalnej wizyty w 1970 roku klęknął przed pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie. Gest ten interpretowano później na różne sposoby, z czasem jednak stał się symbolem politycznego uznania niemieckiej winy i odpowiedzialności za zbrodnie dokonane przez hitlerowski reżim podczas II wojny światowej, a także symbolem otwarcia w polityce Niemiec wobec Polski i innych państw Europy środkowej i wschodniej. Dziedziniec muzeum Güntera Grassa Nietypowa atrakcja na pożegnanie z Lubeką Na pożegnanie Lubeka przygotowała nam jeszcze jedną niespodziankę - zaskakującą atrakcję z rodzaju, którego jeszcze nie mieliśmy okazji oglądać podczas naszych wypraw. Oto gdy już opuszczaliśmy miasto, pokonywaliśmy most Erika Warburga na rzece Trave, za naszymi plecami rozległ się ostrzegawczy dzwonek, czerwone światła zabroniły wjazdu i po kilkudziesięciu sekundach stanęła przed zaskoczonymi nami potężna, kilkudziesięciometrowa ściana asfaltu. Wszystko po to, by w kierunku Travemünde mógł przepłynąć statek wycieczkowy. Po zachwyceniu się skalą zwodzonego mostu, nazwanego imieniem żydowskiego biznesmena z Hamburga, ruszyliśmy w ślad za przepływającym statkiem, rowerową Starą Drogą Solną w kierunku wybrzeża Morza Bałtyckiego - do Travemünde. O tej dzielnicy, ale też więcej o samym mieście, przeczytacie w innym wpisie Wędrownych Motyli o Lubece. Otwierany most Erika Warburga na rzece Trave Szlak przecina granicę pomiędzy RFN i NRD Między Travemünde a Boltenhagen trasa rowerowa Ostseeküsten-Radweg przecina dawną granicę pomiędzy Niemiecką Republiką Demokratyczną a Republiką Federalną Niemiec. Jak wyglądało kiedyś dokładnie to miejsce można przekonać się zaglądając w stojący przy drodze wysoki "okular". Kiedyś stały to płoty z drutem kolczastym, ciągnął się pas "ziemi niczyjej" oddzielający obydwa państwa, teren patrolowała straż graniczna, a dziś jeżdżą tędy turyści dookoła Morza Bałtyckiego. Ciekawe, że plaża w Boltenhagen, wzdłuż której ciągnął się fragment zasieków, w dzień była ogólnie dostępna, a w nocy była już zamkniętym obszarem. Granica między RFN i NRD nad Morzem Bałtyckim Wismar - hanzeatycka perełka z listy UNESCO Wismar - drugie hanzeatyckie miasto które odwiedziliśmy na niemieckim wybrzeżu - raz jeszcze przypomniał nam o bardzo specyficznym sposobie, w jaki Niemcy wspominają koszmar II wojny światowej. Tu nigdy nie odbudowano zbombardowanego kościoła Mariackiego, ale zostawiono wysoki na metr-półtora zarys jego murów, nad którymi góruje ocalała potężna wieża. I tak, zamiast pięknej gotyckiej świątyni jak w wielu innych miastach na północy Niemiec, tu oglądać można zaledwie jej pozostałości - będące jednak rozwiązaniem oryginalnym i na nas robiącym spore wrażenie. Natychmiast przypomniał nam się kościół św. Idziego w Hanowerze w Dolnej Saksonii, który w stanie ruiny pełni dziś tę samą rolę, ale też widziane dzień wcześniej zniszczony dzwony kościoła Mariackiego w Lubece. Zarys kościoła Mariackiego w Wismarze Ze względu na położenie hotelu sieci Bett+Bike w którym spaliśmy, najwięcej czasu w Wismarze spędziliśmy w okolicach Starego Portu. Po kolacji w świetnej włoskiej knajpce przy samym nabrzeżu, prowadzonej przez rodzinę z Sycylii, zachwycaliśmy się zachodem Słońca, które oświetlało panoramę centrum miasta, położonego ponad portową dzielnicą. W ciepłym, wieczornym świetle wyróżniała się samotna wieża kościoła-pomnika Mariackiego, niżej malowała się oryginalna Brama Wodna i charakterystyczny, choć znany głównie ze zdjęć z drugiej strony, dom stojący nad kanałem Grube, będącym najstarszym sztucznym kanałem w Niemczech. Na wismarskim nabrzeżu rozpoczęliśmy także kolejny dzień - udając się na śniadanie przy jednym z cumujących przy nabrzeżu kutrów. Zachód Słońca w starym porcie w Wismarze Ryba w bułce prosto z kutra Podróżując nadmorskim szlakiem po niemieckim wybrzeżu owoce morza kupić można prawie na każdym kroku. Najpopularniejszym, wręcz powszechnym, ich symbolem są Fischbrötchen - bułki z rybą. A wśród nich ta najpopularniejsza - z matiasem, czyli młodym, najwyżej dwuletnim śledziem, który jeszcze nie osiągnął dojrzałości płciowej. Jedzona gdzieś na nabrzeżu, przy stoliku obok bujającego się na fali kutra, dojrzała tutaj do rangi turystycznego rytuału. Taki rybny klimat trochę przypomina nasz Bornholm na rowerach sprzed kilku lat. Ceny są różne - wspomniana z matiasem to zwykle 2,50 euro, a te najdroższe, z cenniejszymi gatunkami ryb z Morza Północnego i Atlantyku, kosztują około 5 euro. Urzeka szczodrość z jaką je się przygotowuje - ryby w bułce potrafi być czasem więcej niż... samej bułki. Sklep rybny na kutrze w Wismarze Przyjazne rowerowe noclegi Bett+Bike Noclegi na rowerowym szlaku to jeszcze jedna przyjemna strona podróży rowerem po Niemczech. Sieć noclegów Bett+Bike jest tu bazą, z której rzeczywiście korzystają rowerowi turyści. Z kilkorgiem z nich mieliśmy okazję spotykać się właśnie podczas wieczorów w kolejnych obiektach na trasie. Bezpieczne przechowanie rowerów, dostęp do narzędzi czy podstawowych części zapasowych będzie cieszyć, a może wręcz uratować, niejednego turystę. Przyjemnie zaskakuje też cenowa i jakościowa rozpiętość noclegowej oferty, która umożliwia dopasowanie się do możliwości finansowych turysty: od kempingów przez pensjonaty po luksusowe hotele - wszędzie rowerzysta jest pożądanym gościem, bo rower w Niemczech dawno przestał być synonimem niskiego podróżniczego budżetu. Informacje o dostępności noclegów i promocje cenowe znajdziecie na stronach Ostseehotel - jeden przyjaznych rowerowych hoteli Bett+Bike W wyjątkowym hotelu spaliśmy na półwyspie Darss, gdzie dotarliśmy wykończeni po całodziennym siłowaniu się z wiejącym prosto w twarz wiatrem. To hotel Stary Dworzec, jaki powstał tutaj w budynku nieczynnego dworca kolejowego. Przed budynkiem wciąż stoi lokomotywa przypominająca czasy kolejowej świetności, a po wejściu do hotelowej restauracji mamy wrażenie zajęcia miejsca w przedziale dawnego wagonu osobowego. Zresztą cały półwysep ma wyjątkowy charakter, gdyż większość jego unikalnego ukształtowania obejmuje Park Narodowy Vorpommersche Boddenlandschaft, który upodobały sobie szczególnie żurawie i dzikie gęsi, a do płytkich lagun wokół półwyspu na tarło przypływa śledź. Hotel w dawnym dworcu kolejowym w Prerow W Rostocku najpiękniej w Warnemünde Kolejnym dużym miastem podczas naszej bałtyckiej miniwyprawy był Rostock, będący w czasach Hanzy jej napotężniejszym miastem. Zniszczony podczas II wojny światowej, następnie odbudowany już przez wschodnie Niemcy stał się najważniejszym portem NRD. Po zjednoczeniu Niemiec stracił swoją portową rangę, a w wyniku wewnętrznych migracji wyjechało z niego aż około 20% mieszkańców. Odbudowany po wojnie w większej części we współczesnym stylu Rostock pozostał dla nas głęboko w cieniu Lubeki i Wismaru. Podobnie jak Wojażerowi piszącemu o wizycie w Rostocku, nam miasto będzie kojarzyć się przede wszystkim z powodu nadmorskiej dzielnicy - Warnemünde i rejsu do niego z centrum miasta. Żadnych problemów z transportem rowerów na pokładzie wycieczkowego statku, świetne urozmaicenie wyprawy, a po zejściu na ląd w Warnemünde wyjątkowo sympatyczny nastrój, jaki zastaliśmy wokół rzeki Warnow i portowego kanału - uczciliśmy to wszystko - wiadomo - rybną bułką nad portowym kanałem. Jeszcze przejazd wzdłuż nabrzeży, rzut oka na zabytkową latarnię, zaskoczenie szpecącym okolice hotelowym drapaczem chmur i pierwsza plaża podczas naszej wyprawy. A potem, wraz z grupą innych rowerzystów, wjazd na prom, czekający cierpliwie na swoją kolej przepuszczając wielkie promy płynące do niedalekiej bazy promowej. Alter Markt - Stary Rynek w Rostocku To ojczyzna koszy plażowych z wikliny Biało-niebieskie obicie, wiklinowy kosz i nadmorska plaża to widok, który zawsze kojarzył mi się właśnie z północnymi Niemcami. Może to dobry niemiecki marketing, może podświadome czucie tematu, ale jednak zaskoczony byłem, gdy pisząc relację z naszej wyprawy po niemieckim wybrzeżu Bałtyku znalazłem informację, że pierwszy kosz plażowy na świecie powstał właśnie tutaj. W 1882 roku wyprodukował go na zlecenie miejscowej arystokratki wikliniarz z Rostocku. Równie zaskakujące było to, że przez powojenne, antyburżuazyjne podejrzenia wobec wiklinowego kosza, tysiące plażowych koszy usunięto z polskich plaż i zostaliśmy na lata ze swojskimi parawanami... Wiklinowe kosze plażowe na bałtyckiej plaży Piękny Stralsund na zakończenie Szczęśliwe dotarcie do celu naszej podróży uczciliśmy w pysznej rybnej restauracji na Starym Mieście w Stralsundzie. Bez wątpienia zasłużyliśmy - wiele kilometrów przejechanych pod wiatr zupełnie nas wyczerpało. Na poranek następnia zostawiliśmy znane Ozeaneum - oceanarium i muzeum przyrodnicze poświęcone przyrodzie Morza Bałtyckiego i życiu światowych oceanów. Z wielu tradycyjnych ekspozycji i efektownych akwariów z mieszkańcami mórz świata największe wrażenie zrobił na mnie "zwykły" model wieloryba - płetwala błękitnego, wiszący w ogromnej, ciemnej sali, imitującej oceaniczną głębię, wśród dźwięków wydawanych przez morskie stworzenia. Wystarczyła odrobina dziecęcej wyobraźni, szybka teleportacja do oceanicznego rowu... wspaniałe! Wiele więcej o Ozeaneum pisze Asia z Places2visit. Płetwal błękitny naturalnej wielkości w Ozeaneum w Stralsundzie Ostatni piękny gotycki kościół na naszej trasie - kościół św. Mikołaja w Stralsundzie - zamknął naszą podróż po Europejskim Szlaku Gotyku Ceglanego. W dodatku zamknął dziwnym wrażeniem odświeżenia mojego wewnętrznego stosunku do architektury gotyckiej. Bez wątpienia pięknej, oryginalnej, wielokrotnie budującej nastrój i nadającej charakteru wielu polskim miastom, jednak jednocześnie często będącej architekturą dość surową, a wręcz... - gdy oglądaną w dużych liczbach - monotonną. Wrażenia z Niemiec - estetyczne, aranżacyjne, ale także te polegające na innym postrzeganiu tej samej historii - jakby nadawały nowego światła, pozwalały spojrzeć na polski gotyk ceglany świeżym spojrzeniem. Wnętrze kościoła św. Mikołaja w Stralsundzie Trasa wzdłuż Bałtyku w Polsce dopiero w 2020 roku Wspólny przebieg europejskiej trasy EuroVelo 10 wokół Bałtyku z niemieckim szlakiem rowerowym wzdłuż Morza Bałtyckiego był dla nas szczególnie interesujący ze względu na rozpoczętą realizację szlaku EV 10 w Polsce. Zainaugurowane wiosną tego roku w Gdańsku przedsięwzięcie ma przynieść polskiej turystyce rowerowej produkt równie dobrej jakości, co niemiecki. Poprzeczka została postawiona przez Niemców niezwykle wysoko, bo przejechany przez nas odcinek nadbałtyckiej rowerostrady w Niemczech to nie tylko pięknie zachowany, naturalny, nadmorski krajobraz, ale także świetnie zrealizowana trasa rowerowa i bardzo interesujące atrakcje krajoznawcze po drodze. Czy prowadzącemu projekt samorządowi województwa pomorskiego uda się dorównać Niemcom, okaże się już w 2020 roku, kiedy przewiduje się oddanie do użytku polskiej trasy wzdłuż wybrzeża Bałtyku. Rzeka Trave otaczająca Stare Miasto w Lubece Rowerowa niemiecka harmonia Jest w rowerowej jeździe po Niemczech coś, co nas urzeka. To poczucie harmonii, które trafia dokładnie w nasze charaktery i rowerowe oczekiwania. Bo Niemcy oferują niesłychanie wysoki poziom rozwoju, oferowanych usług i podejścia do turysty. Jednocześnie potrafią zadbać o przyrodę swojego kraju, o piękno naturalnego krajobrazu, które my tak cenimy i którego zawsze poszukujemy podczas naszych wyjazdów. Wcześniej odwiedziliśmy Dolną Saksonię z górami Harz i świetną drogą rowerową w dolinie Wezery i trasę rowerową dookoła Brandenburgii, odkrywając wciąż większości nas w Polsce nieznane, piękne zielone Niemcy. Podróż po wybrzeżu Bałtyku pokazała kolejną piękną stronę rowerowych Niemiec. Dokąd jechać kolejnym razem? :-)
Jest niewielka i nieurodzajna, ale Rosjanie i Ukraińcy toczą o nią zacięte walki. Dla obu stron posiada wielkie strategiczne znaczenie. Bile jest właściwie całkowicie odosobnioną osadą na Wyspie Węży na Morzu Czarnym, której wymiary wynoszą zaledwie około 600 na 600 metrów. Nie wiadomo, dokładnie skąd wyspa wzięła swoją nazwę. W każdym razie węży tam nie ma. A wyspa jest oficjalnie zamieszkała dopiero od 2007 r. Mieszkało tam może 30, może 50 osób, nie wiadomo dokładnie. Ostatnie badanie przeprowadzono siedem lat temu. Z kolei według starożytnych źródeł, na tej niewielkiej wyspie miał zostać pochowany grecki heros i bohater wojny trojańskiej Achilles. Jednak współcześni mieszkańcy Bile nigdy nie widzieli jego sanktuarium. 200 lat temu w tym miejscu zbudowano latarnię morską. Poza tym najważniejszym obiektem na wyspie był prawdopodobnie maszt telefonii komórkowej. Bez niej ludzie żyjący tutaj w dzisiejszych czasach nie mieliby pojęcia o tym, co dzieje się na świecie. Ukraińska tablica graniczna na Wyspie Węży w 2009 roku Nagły koniec odosobnienia Jednak obecnym czasom daleko do normalności. 24 lutego dla mieszkańców Bile wszystko się zmieniło. Wojska rosyjskie rozpoczęły inwazję na Ukrainę atakując kraj od północy i wschodu. Zajęły także wyspę wraz z osadą, z której jest 200 kilometrów do Krymu i ponad 500 kilometrów do Donbasu. Bile została niemalże całkowicie zniszczona, a 13 stacjonujących tu ukraińskich pograniczników dostało się do rosyjskiej niewoli. Wiadomość, którą jeden z nich przesłał napastnikom, trafiła na pierwsze strony gazet na całym świecie. „Rosyjski okręt wojenny wyp...!" Od tego czasu „wyp...!" stało się synonimem ukraińskiej woli oporu. W kwietniu Ukraina wydała nawet własny znaczek pocztowy upamiętniający to wydarzenie. Zaciekły opór ukraińskich pograniczników przed rosyjskim atakiem na Wyspie Węży upamiętnia nawet znaczek pocztowy Ale od tego czasu wyspa pozostaje pod kontrolą Rosji. Teraz ponownie dochodzi do zaciekłych walk. Ukraińskie wojsko poinformowało o zatopieniu w pobliżu Wyspy Węży okrętu desantowego rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Ukraińskie wojska miały też zaatakować rosyjski okręt zaopatrzenia marynarki wojennej „Wsiewołod Bobrow” i poważnie go uszkodzić. Statek był w drodze na Wyspę Węży - podobno miał na pokładzie między innymi działa przeciwlotnicze. Strategicznie ważna Choć na pierwszy rzut oka wyspa może wydawać się niepozorna, od samego początku była dla obu walczących stron strategicznie bardzo ważnym miejscem. Po pierwsze, na Morzu Czarnym znajduje się tylko kilka wysp. Po drugie, Wyspa Węży, położona około 200 kilometrów na południe od Odessy, daje możliwość kontrolowania całego ruchu morskiego w pobliżu tego największego miasta portowego Ukrainy. Po przejęciu na stałe wyspy Rosja mogłaby zablokować praktycznie każdy eksport towarów przez Odessę. Miliony ton zboża, które trzeba obecnie mozolnie transportować drogą lądową, także w dłuższej perspektywie nie mogłyby być wysyłane drogą morską. Kto kontroluje Wyspę Węży, ten może kontrolować sytuację na Morzu Czarnym i częściowo w powietrzu nad południową Ukrainą - oświadczył szef ukraińskiego wywiadu wojskowego Kyryło Budanow. Państwa położone nad Morzem Czarnym od dawna zdawały sobie sprawę ze strategicznego znaczenia wyspy. Już w czasach sowieckich przeznaczona ona została na bazę wojskową. Na Wyspie Węży znajduje się lądowisko dla helikopterów i dwie przystanie, przy których mogą cumować duże okręty wojenne o zanurzeniu do ośmiu metrów. Przypuszcza się, że są tam również składy amunicji i paliwa, instalacje radarowe i stanowiska rakietowe, których część pochodzi jeszcze z czasów ZSRR. Jednak informacji tych nie można w wiarygodny sposób zweryfikować, ponieważ wyspa przez dziesięciolecia uchodziła za obszar wojskowy i nie była dostępna dla zwiedzających jeszcze na długo przed wybuchem wojny w Ukrainie. Stała kwestia sporna Do 1948 roku skalista wyspa w delcie Dunaju należała do Rumunii. Dopiero potem przypadła ZSRR z tytułu spornej darowizny. Od tego czasu spór o wyspę Rumunia toczyła najpierw ze Związkiem Radzieckim, a później z Ukrainą. Jak często bywa w tego typu konfliktach, stronom chodziło także o zasoby mineralne, które mają występować wokół wyspy. 200 lat temu zbudowano na Wyspie Węży latarnię morską W 2007 roku władze Ukrainy założyły na niezamieszkałej wyspie osadę Bile, aby w ten sposób umocnić swoje roszczenia terytorialne. Fakt, że 24 lutego wyspa obok Donbasu i ataku na Kijów stała się jednym z pierwszych rosyjskich ataków, dodatkowo podkreśla jej strategiczne znacznie. Rosyjskie plany i ukraiński opór Jak podaje wywiad brytyjski, Moskwa próbuje obecnie wzmocnić swoje oddziały na wyspie rakietami manewrującymi i strategiczną obroną powietrzną. W dalszej perspektywie mogą pojawić się plany wybudowania pasa startowego dla myśliwców. W ciągu ostatnich kilku dni armia ukraińska starała się zapobiec umocnieniu sił rosyjskich na wyspie, przeprowadzając całą serię ataków dronami oraz przy pomocy rakiet. Zdjęcia satelitarne amerykańskiej firmy Maxar sugerują, że oprócz ciężko uszkodzonego statku „Wsiewołod Bobrow” Ukraińcom udało się zestrzelić co najmniej jeden helikopter wojskowy i zniszczyć jednostkę obrony powietrznej. Jest jednak bardzo niepewne, czy ukraińskie siły zbrojne zdołają odzyskać wyspę. Nie można się jednak spodziewać, że walki ustaną, ponieważ Kijów chce za wszelką cenę zapobiec sytuacji, kiedy mała wyspa z mitycznym grobem Achillesa mogłaby się stać przysłowiową piętą achillesową ukraińskiej obrony. Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>
19 listopada 2018, 15:36. 1 min czytania Szefowie dyplomacji Polski i Danii – Jacek Czaputowicz i Anders Samuelsen – podpisali w Brukseli umowę w sprawie rozgraniczenia obszarów morskich na Bałtyku. Przez wspomniany obszar przebiega rekomendowana trasa gazociągu Baltic Pipe. Polsko-duńska strefa sporna na Morzu Bałtyckim na południe od Bornholmu zostanie rozgraniczona. Przebiegać tamtędy ma podmorska trasa przesyłu Baltic Pipe | Foto: Michal Fludra / Getty Images Uzgodniona linia rozgraniczenia podzieli szelfy kontynentalne i wyłączne strefy ekonomiczne Polski i Danii w części Morza Bałtyckiego znajdującej się na południe od Bornholmu. Na obszarze o powierzchni ok. 3,6 tys. km kw. przez kilkadziesiąt lat nie dokonano rozgraniczenia stref ekonomicznych. Polskie MSZ podało, że negocjacje przyniosły sprawiedliwe rozstrzygnięcie, które zostało osiągnięte zgodnie z Konwencją Narodów Zjednoczonych o prawie morza z 10 grudnia 1982 r. oraz stosownym orzecznictwem międzynarodowym. Baltic Pipe Baltic Pipe to strategiczny projekt infrastrukturalny, który ma na celu utworzenie nowego korytarza dostaw gazu na rynku europejskim. Inwestycja umożliwi transport gazu z Norwegii na rynki duńskie i polskie, a także do klientów w sąsiednich krajach. Polsko-duńska strefa sporna na południe od Bornholmu zostanie oficjalnie rozgraniczona | Maciej Zieliński / PAP/zdjęcia Rekomendowana podmorska trasa przesyłu liczy ok. 275 km i wiedzie przez polskie i duńskie obszary morskie oraz wyłączoną strefę ekonomiczną Szwecji. Po stronie duńskiej gazociąg będzie wchodził na brzeg w punkcie Faxe South na wyspie Zelandia, w Polsce - w lokalizacji Niechorze-Pogorzelica w województwie zachodniopomorskim. WARTO WIEDZIEĆ: Czytaj także w BUSINESS INSIDER
polsko niemiecka wyspa na bałtyku